fbpx
PSYCHOLOGIA I RODZINA

Psychologia rodziny- książka o wystarczająco zdrowej rodzinie

 

 

 

 

Nie szukałam tej książki (a w zasadzie książek), znam je od wielu lat i dopiero od kiedy zafascynowała mnie psychologia rodziny, uświadomiłam sobie, że w sumie znakomity przykład wystarczająco zdrowej rodziny. Jest to fikcja, więc jej autor/ka ma prawo opisywać wszystko po swojemu. I tak też robi.

Patrząc ze swojej, psychologicznej  perspektywy, zaczęłam się tej rodzinie przyglądać głębiej i znalazłam w niej wiele inspiracji. Do tego jest to naprawdę dobrze (w sensie literacko) napisana seria książek. Nawet ktoś taki jak, ja (laik!), potrafi zauważyć ogromną różnicę w klasie literackiej między tą opisywaną serią, a innymi, płytszymi książkami.

No ale wracajmy do tej rodziny. Czemu wydaje mi się, że bohaterowie tej książki tworzą wystarczająco zdrową rodzinę?

 

Zdrowa rodzina – balans między bliskością a separacją

 

W swojej pracy z ludźmi stykam się zazwyczaj z tym, że są niespecjalnie blisko są z rodziną. Mam na myśli bliskość emocjonalną.  Albo dlatego, że kiedyś nie pozwalano im się oddalić i tworzyć swoje życie, więc trzeba było się odciąć. Albo dlatego, że rodzina jest toksyczna a nie wspierająca, albo… bo są w niej, osaczeni i nie potrafią się uwolnić. Zewnętrznie są więc blisko, ale emocjonalnie się wycofują. Nikt przecież nie lubi być zmuszany do bliskości. Psychologia rodziny jest ogromnie skomplikowana, bo składa się na nią cały system skomplikowanych jednostek.

Upraszczając jednak, możemy powiedzieć, że w zdrowej rodzinie ważny jest balans pomiędzy wspólnotą a indywidualnością.

Rzadko kiedy widzę rodziny wielopokoleniowe, które tworzą zdrowy organizm, w którym każdy jest wspierany a jednocześnie zachęcany do dbania o swoją indywidualność.

A w wybranej przeze mnie serii ten mechanizm jest fajnie podkreślany. Rodzice, dziadkowie, może i się martwią o swoje latorośle, ale nade wszystko pamiętają, że muszą one tworzyć własne życie. Widzą swoje nadopiekuńcze zapędy i je hamują.  Przyszłe synowe, zięciowie, są witani ciepło i życzliwe. Otwartość rodziny na innych, jej elastyczność i gotowość na nowe etapy rozwoju, na nowych członków, to jeden z fundamentów szczęśliwej rodziny. W takiej rodzinie chce się być, nie ma potrzeby odcinać się od niej, bo nie ma poczucia, że jest się trzymanym na siłę i ograniczanym.

Przypomina mi się scena z jednej z ostatnich książek z serii. Młody mężczyzna przyjeżdża na obiad rodzinny z dziewczyną i z niespotykaną u niego swobodą (wcześniej przestawiany był jako nieśmiały wrażliwiec), oznajmia dziadkowi, że to jego narzeczona od wczoraj. Dziadek uśmiecha się i mówi:

– aha, to przyjemne. Stwarza miłą perspektywę. Z poprzednich książek wiadomo, że to nie tylko kurtuazyjna odzywka. Mówi z doświadczenia, bo jego małżeństwo jest udane i nigdy nie przestał być mężem na rzecz bycia tylko ojcem (czterech córek i tu Ci, co książkę znają, pewnie już wiedzą, jaka to).

 

Ciekawi Cię psychologia rodziny? Przeczytaj też : JAK MÓWIĆ “NIE” TRUDNYM RODZICOM?

 

Relacja rodziców w zdrowej rodzinie

 

W swojej pracy, jak się pewnie domyślacie, sporo rozmawiam z ludźmi, rozglądam się też po swoim otoczeniu i mam wrażenie, że wielu rodziców, kiedy nimi zostaną, jest tylko w tej roli. A bycie partnerem/partnerką znika albo drastycznie spada. Od teraz dziecko jest najważniejsze, a związek rodziców przestaje mieć takie znaczenie. Psychologia rodziny wskazuje natomiast, że dzieci są szczęśliwsze i emocjonalnie zdrowsze, kiedy ich rodzice tworzą udany związek.

A szkoda. Czemu szkoda? O tym tutaj.

I to właśnie dlatego między innymi, podoba mi się ta seria książek. Bo tam dziadkowie są cięgle parą, a ich dorosłe dzieci czerpią z ich związku fajne wzorce.  I rodzice także są parą, mimo, że ich dzieci są już dorosłe. Wszystko to dzieje się na tle szybkiego życia, męczącej pracy, nawału obowiązków i problemów. A jednak. W wolnej chwili, pozostają parą. A ich dzieci, mogą spokojnie dorastać, w poczuciu bezpieczeństwa. Bo rodzice wspierają się wzajemnie, mają w sobie oparcie. Dzieci mogą pozostać dziećmi, nie muszą opiekować się rodzicami.

Ok, jest jeden wyjątek, odbiega od niego pewna wysoka blondynka, najstarsza córka dziadków, ale nie mówię przecież, że to wzorzec idealny.

 

Psychologia rodziny- przestań na wspólnotę i indywidualność

 

Znalazłoby się kilka wyjątków w tej serii książek, ale ogólnie można powiedzieć, że rodzice podchodzą do swoich dzieci bardziej na zasadzie: ciekaw jestem, jaki jesteś, zamiast mam na Ciebie plan –będziesz taki, jaki chcę, żebyś był.

Zwróciło to moją uwagę, bo na wielu z nas rodzice mieli plan. Nie chodzi tu tylko o takie oczywiste rzeczy, jak zmuszanie do wyboru takich a nie innych studiów, ale o bardziej subtelne rzeczy. Że chłopcy muszą być twardzi, a dziewczynki grzeczne. O niewypowiedziane przekazy i oczekiwania. A w tej serii, jest miejsce i na nieśmiałych wrażliwców i na rudą, szaloną córkę, siostrę i matkę, której ciężko jest milczeć lub choćby mówić wolniej niż karabin maszynowy.

Jest akceptacja dla wnuczki, która zaszła w ciążę z kolegą z klasy i na jej buntowniczą siostrę, która wciąż przeżywa odejście ojca. Wszystkie te osobowości, mimo swojej odmienności, są szanowane i pozwala im się być sobą, nawet jak ich wybory nie do końca pasują reszcie. To z kolei tworzy poczucie bliskości – mogę być sobą w tej rodzinie, więc mogę korzystać z jej wsparcia i jednocześnie pozostać wolnym.

 

Zdrowa rodzina to nie ideał!

 

Jeśli przeczytacie uważnie opisywaną serię, to znajdziecie, jak sądzę, całkiem sporo kontrargumentów, dla tego co napisałam o tej rodzinie. Może to dobrze, bo w życiu i tak nam się nie uda tworzyć idealnych relacji, a te niedoskonałości, czynią całą tą serię mniej idealną.

Może Ida nie powinna dostawać takiej furii, na widok pijanego (który pijany wcale nie był), syna, żeby rzucać w niego musztardą.

A Gabrysia zdecydowanie mogłaby się bardziej zająć sobą, a nie wszystkimi dookoła. Miejmy nadzieję, że zięć Gabrysi- Adam, ma jakieś wady, bo autorka nic o niech nie wspomina i może się jawić jako nieziemsko przystojny ideał bez skazy.

A mimo wszystko, Jeżycjada, Małgorzaty Musierowicz daje całkiem sporo rodzinnych inspiracji okraszonych takim poczuciem humoru, że czasami wyłam ze śmiechy na kanapie, a czasami pozostawiała mnie w refleksyjnym nastroju z chęcią wyciągnięcia z niej wniosków do własnego życia.

 

 

 

 

Poprzednie
Kolejne

Dodaj komentarz