fbpx
PSYCHOLOGIA I LIFESTYLE

NO TO CO, ROKU 2017? POLUBILIŚMY SIĘ? MOJE PODSUMOWANIE.

 

 

 

W styczniu 2017, siedziałam sobie na ciepłej kanapie z grzanym winem w Bieszczadach, a moją główną rozrywką było polowanie na moment, w którym kot – Pędzel będzie miał ochotę na głaskanie. Nie za dużo tych chwil było, bo futrzak miał ciekawsze rozrywki i to mi zostawiło nieco przestrzeni na takie drobiazgi jak spisanie mojej wizji na nadchodzący rok.

A dziś o tym, jak ta wizja roku 2017, spotkała się z rzeczywistością.

Tak już jestem skonstruowana, że na początku zajęłam się rzeczami, które są związane z tym jak chciałabym się czuć, czyli nad celami emocjonalnymi a potem takimi  “przyziemnymi”. Będzie więc o tym i o tym.

 

Dorosnąć?

 

Jednym z takich celów było…dorosnąć, w kontekście wzięcia odpowiedzialności za swoje życie.

Nie mogę powiedzieć, że udało mi się w stu procentach, ale na pewno czuję, że ten proces się zaczął i jestem dalej niż byłam rok temu. Pomagała mi w tym między innymi terapia i chyba zdanie tego roku, które usłyszałam na jednej z sesji: Jak himalaista idzie w góry, to nie cofa się przed szczytem, bo mu się nie chce, prawda? Towarzyszyło mi przez wiele projektów które rozwijam zarówno biznesowych jak i prywatnych. W tym roku powstał blog. Praca nad nim dostarcza mi wiele emocji,  i jest nieocenionym doświadczeniem, bo mogę poznać siebie lepiej. Swoje ograniczenia, swoje zasoby, uczyć się słuchać swoich potrzeb i potrzeb innych. No właśnie.

 

Potrzeby

 

W tym roku chciałam lepiej zrozumieć potrzeby moich Klientów i generalnie osób, z którymi stykam się na swojej ścieżce biznesowej.

Odkryłam, że jedną rzeczą jest te potrzeby ustalić, a inną jest na nie odpowiadać. Nie dokończyłam tego procesu w tym roku i chyba nie jest to coś, co się kończy i zostawia za sobą. Raczej proces, który trwa. Tu odkryłam, że chłodny profesjonalizm jest wiele mniej ciekawy niż po prostu bycie sobą, znajomość własnych mocnych stron i dzielenie się nimi z innymi. Taka spójność sama się broni i nie trzeba niczego udowadniać. Dlatego też zmieniam tego bloga na styl nieco bardziej osobisty i „mój”, dzielę się tym, czym chcę się podzielić, uczę się granic między otwartością a prywatnością i jest mi z tym coraz lepiej. Efektem tego procesu jest też to, że od Nowego Roku blog zmieni nazwę, domenę i te formę funkcjonowania. Będzie fajnie:)

 

Centrum

 

Ostatni cel, z cyklu spotkania ze sobą, to było odkrycie mojego centrum. Wiecie, jakiegoś słowa, które najlepiej określałoby mój kierunek w życiu zawodowym, prywatnym i sposób, w jaki myślę i patrzę na świat. Czegoś, co mogłoby być początkiem moich różnych projektów, tak bym wiedziała, że są spójne z moimi potrzebami i dadzą mi radość. Od kilku lat miałam poczucie, że ocieram się o to moje centrum, przeczuwam, co może nim być, ale nie udawało mi się go uchwycić w jakieś słowo. Znalazłam je, moje centrum określa słowo: głębiej.

A tak mniej emocjonalnie?

 

Technologicznie

 

Rok 2017 był zdecydowanie rokiem mojej miłości do firmy Apple – zaczęło się od genialnej biografii Steve’a Jobsa. Przeczytałam ją trzy razy. Zainspirowała mnie wizja firmy: ma być pięknie i prosto. Wiem, że są fani i anty-fani tej marki. Ja ją polubiłam, bo zgodnie z moim „centrum” dla mnie ich produkty są nie tylko piękne i wygodne, jest w nich głębia, bo dają mi uczucie przyjemności i radości, za każdym razem, gdy z nich korzystam. Komputer czy telefon to nie tylko narzędzia pracy. Za każdym razem, gdy je otwieram, uśmiecham się i cieszę nimi. Dają nie tylko możliwość pracy ale i radość. A tego właśnie szukam w codzienności.

 

Urodowo

 

To był rok, w którym odkryłam kosmetyki naturalne i całkowicie zrezygnowałam z drogeryjnych kremów, toników, płynów do demakijażu. Jestem w trakcie uczenia się robienia ich na własny użytek. I znowu wracamy do mojego centrum. Dla mnie te kosmetyki, to coś więcej niż zwykły krem czy balsam. To poczucie zadbania o siebie, powiedzenia samej sobie, że jestem dla siebie ważna i zaopiekowanie swoją urodą. To czas dla mnie. Głębiej.

 

Sportowo

 

To był pierwszy rok, w którym biegałam dość regularnie, a po przerwach, wracałam. Tylko dlatego, że udało mi się odkryć, co jest w stanie mnie naprawdę zmotywować do porzucenia ciepłego domu na rzecz wiatru, błota i deszczo-śniegu. Nie, to nie jest ani zdrowie ani uroda. Ale o tym tutaj.

Tyle z praktycznej strony sportu. Z teoretycznej, jeszcze bardziej zakochałam się w piłce nożnej, co zaowocowało godzinami spędzonymi na Łączy nas piłka i długimi dyskusjami z Partnerem w stylu Czy Dudek w obecnym wieku i bez treningu byłby w stanie bronić w bramce naszej reprezentacji, gdyby naprawdę musiał. Fascynujące. Piłka nożna to dla mnie fajny przykład tego, jak zwykłe codzienne rzeczy, dyskusje oglądanie meczy, czytanie o tym sporcie, mogą dawać radość. Czasem nie trzeba robić niczego wielkiego, żeby codzienność nabrała kolorów.

 

Filmowo

 

Wszystkie najlepsze dla mnie filmy, które obejrzałam, mają jeden wspólny mianownik- odkrywają głębszy wymiar życia. Moje filmy z tego roku, to The Family Man, Collateral Beauty, Moana i McFarland.

 

A jak Wam minął ten Rok? Polubiliście się z 2017? Udało Wam się spotkać z czymś ważnym w sobie, w tym roku?

Poprzednie
Kolejne

Dodaj komentarz