fbpx
PSYCHOLOGIA I LIFESTYLE

ŚWIAT OCZAMI DZIECKA CZYLI BIUST, DRUH BORUCH I KASA

 

 

 

 

Świat oczami dziecka, to zupełnie innych świat niż ten, który znamy my dorośli. Więc…chodź, zajrzymy do przeszłości. Cofamy się o dwadzieścia pięć lat, do wesołych czasów świeżutkiej kapitalistycznej Polski.

Czasów, kiedy chodziło się do delikatesów Prima, bo tylko tam w całym Szczecinie mieli krojoną w plasterki szynkę babci (uwielbiałam prosić ekspedientkę o „szynkę z babci”). Dres z rynku był wtedy szczytem mody a na głowach panował wszechobecny tapir albo trwała. W środy o dziewiętnastej, straszyły w telewizji Muminki.

W tym wszystkim byłam ja i do dziś bardzo wyraźnie pamiętam, jak się czułam i myślałam w takich oto sytuacjach.

 

Świat oczami dziecka czyli ekscytujący biust

 

Swoją edukację do życia zaczęłam dość wcześnie. Nie wiedzieć czemu jednym z moich ulubionych słów był biust. I wiedziałam dokładnie co to znaczy! Do biustu był biustonosz i to też wiedziałam. Aż pewnego dnia przeżyłam szok, bo usłyszałam to słowo od kogoś poza naszą rodziną. Ale jakto? Przecież to słowo wymyśliła dla mnie ciocia i mama. To był nasz język! Jak to się stało, że inni też je znają? Pierwszy głęboki zawód w moim pięcioletnim życiu.

Po latach, czytałam mądrą książkę na studiach o etapach rozwoju dzieci. W tej książce autor opisywał, że dzieciaki w pierwszych latach są egocentryczne. To znaczy, że postrzegają świat, jakby ten kręcił się wokół nich. Biust jest więc słowem wymyślonym dla nich. Ich umysł jeszcze nie ogarnia, że rzeczy mogą służyć ogólnemu użytkowi wszystkich. To jeden z etapów rozwoju.

 

PRZECZYTAJ TEŻ: PARENTYFIKACJA. CO SIĘ DZIEJE W ŻYCIU OSÓB, KTÓRE MUSIAŁY OPIEKOWAĆ SIĘ RODZICAMI W DZIECIŃSTWIE?

 

Świat oczami dziecka i zakazana ulubiona piosenka

 

Mam siedem lat. W radiu leci rzewna piosenka What’s up, autorstwa 4 Non Blondes.   Z jakiś przyczyn, poruszyła ona dogłębnie moje dziecięce serce. Biegnę więc do starszego brata, żeby podzielić się radosną nowiną: to będzie od dziś moja ukochana piosenka.

Mój brat żartowniś, spokojnym i poważnym tonem powiedział, że nie mogę mieć ulubionej piosenki, bo nie mam jeszcze dziesięciu lat. Proste. A dopiero od tego wieku, można w ogóle mieć swoją ulubioną piosenkę.

No cóż trudno. Trochę się posmuciłam, ale życie jest takie ciekawe, że wyleciało mi to z głowy. Niestety starość nadchodzi nieuchronnie, a wraz z nią wspomnienia beztroskiej młodości. W końcu nadeszły dziesiąte urodziny. Przypomniałam sobie, że mamy dziś wielki dzień i 4 Non Blondes może być od dziś oficjalnie moim idolem. Biegnę do brata:

-Skończyłam 10 lat, mogę mieć ulubioną piosenkę!

Spojrzał na mnie mało rozumiejącym wzrokiem, aż w końcu powiedział:

Aaa to. Spoko, ja wtedy żartowałem, he he.

Dzieci nie rozumieją świata w sposób, w jaki my go rozumiemy. Często nie potrafią dostrzec absurdu i traktują, to co się im powie, jako oczywiste. Mój przykład był po prostu zabawny i żadnej wielkiej krzywdy mi nie zrobił. Ale wiele razy widziałam rodziców, którzy zakładają, że półtoraroczne dziecko zrozumie ich logiczną przemowę i karało dzieciaki za to, że ich nie posłuchały.

-Zosiu, jeśli jeszcze raz zamachasz patykiem w lewą stronę (bliżej ludzi) to Ci go zabiorę. To twoja ostatnia szansa.

Zosia nie patrzy nawet na mamę i myślę, że po prostu nie kuma o co chodzi.

Oczywiście macha dalej, więc jest krzyk, że jest nieposłuszna.

A ja myślę sobie, że po prostu komunikat był niedopasowany do jej umiejętności ogarniania świata.

 

W świecie dziecka nie ma dwuznaczności czyli druh Boruch

 

Był sobie taki niewybredny żarcik w moim otoczeniu z dzieciństwa.

Gdzie druh Boruch, pytał jeden z rezolutnych dowcipnisiów przy rodzinnym stole.

– Nie ma druha Bo(rucha) – odpowiadała reszta krztusząc się, zalewając łzami i w ogóle dziwnie się zachowywali. Co ich tak bawi? Ile razy pytało pytanie Gdzie Ewa? I odpowiedź- nie ma Ewy. I jakoś nikt nie wył, nie krztusił się, nie ryczał i nie zwijał ze śmiechu. Czasami naprawdę ludzie są dziwni.

Dzieci nie rozumieją gierek słownych. Ale są bystre i wiedzą, że jest coś, o czym one wiedzą. Mogą się więc śmiać, bo wszyscy tak robią.

To ogromnie ważne, żeby ich nie zawstydzać, nie pytać – a Ty z czego się śmiejesz? Śmiejmy się do woli, ale do dzieci, a nie z nich. One wszystko biorą o wiele bardziej personalnie niż dorośli.

 

Kasa

 

Zbliżają się wakacje. Mam cztery lata. Za mną już kawał życia i spory bagaż doświadczeń. Mama jedzie z przyjaciółmi na krótki urlop, a ja zostaję z ciocią i babcią. Mój dziecięcy świat kręci się wokół obietnicy: dostanę srebrne butki. Bo w Polsce początku lat dziewięćdziesiątych, takich luksusów jeszcze nie było. Jestem też świadkiem rozmów dotyczących planowania podróży. Niezbyt mnie one obchodzą, bo mam swoje plany. Ale jedno słowo przyciąga moją uwagę – kasa.

-To co, kto będzie miał wspólną kasę?

-A Ty, ile kasy bierzesz ze sobą?

-Zamieniasz kasę tu, czy potem?

Myślę intensywnie. Gdzie oni trzymają tą kasę? Nikogo nie widziałam, żeby ją miał. Przecież taka kasa jest duża, na pewno bym zauważyła! I na co oni ją chcą zamieniać, na jakąś inną? I w ogóle po co zabierać kasę na wycieczkę? W mojej czteroletniej głowie wyświetlał się obraz kasy, owszem, ale takiej jaką widziałam w warzywniaku. Pani Krysia podliczała na niej mamę za drobne zakupy.

Czasami może wydawać się, że dzieci zadają jakieś dziwne nielogiczne pytania. A one mogą rozumieć świat zupełnie innymi obrazami.

Cieszę się, że pamiętam takie sytuacje. Bo mam wrażenie, że są one takimi wąsko, ale jednak uchylonymi drzwiami do magicznego świata dzieci. I szansą na zrozumienie małych kosmitów.

 

A Wy pamiętacie, co czuliście i jak widzieliście świat jako dzieci? Piszcie, może razem stworzymy klucz do świata widzianego oczami dziecka?

Poprzednie
Kolejne

Dodaj komentarz