fbpx
PSYCHOLOGIA I RODZINA

Konflikty w rodzinie podczas organizacji wesela.

 

 

 

 

Ślub i wesele to wydarzenie rytualne. I dlatego właśnie, bardzo często wywołuje konflikty w rodzinie.

Zmienia swoją formę i zwyczaje, ale jednak trwa od całych wieków – od zawsze. Było w czasach średniowiecza. Było w epoce wiktoriańskiej, jako jedyna społecznie akceptowana droga życiowa świeckiej kobiety. Brali go ludzie pod ostrzałem bomb podczas wojny, niepewni jutra. W biedzie powojennej. Tuż pod upadku komuny, gdy w końcu coś można było kupić i utonąć w bufach i koronkach – im więcej tym lepiej, bo w końcu można!

Jest teraz – z wszechobecnymi fotobudkami, salami weselnymi, florystkami, makijażystkami, zamawianymi rok wcześniej, i milionem innych drobiazgów, o których nawet nie marzyły nasze mamy.

Sam ślub już nie jest tak oczywistą drogą życiową jaką był kiedyś, a jednak nadal jest bardzo ważną społecznie ceremonią.

Choć normy obyczajowe bardzo się zmieniły, to wciąż aktywuje wiele konfliktów w rodzinie. Głownie na linii młodzi – ich rodzice. Dlaczego?

 

 

Organizacja ślubu pokazuje konflikty, które od dawna istnieją w rodzinie, tylko teraz bardziej je widać

 

Organizacja ślubu w rodzinie często obnaża i intensyfikuje psychologiczne problemy, z którymi dana rodzina (najczęściej rodzice i ich dorosłe dzieci) boryka się od dawna.

Jakie najczęściej?

Pokazuje:

  • Jak naprawdę dana rodzina się ze sobą komunikuje.

 

  • W jaki sposób rozwiązuje konflikty (na przykład szantaż emocjonalny czy rozmowa i chęć zrozumienia z obu stron).

 

  • Czy w danej rodzinie ważniejsze są uczucia czy też sztywne zasady.

 

  • Jakie relacje łączą daną rodzinę z dalszą rodziną (przyszłymi gośćmi wesela).

 

  • Czy w danej rodzinie obowiązują elastyczne zasady i zrozumienie (zapraszam kuzynkę Anię, bo jest mi bliska, ale kuzynki Marty już nie, bo nie mam kontaktu z nią), czy sztywne i ustalone bez brania pod uwagę uczuć: (skoro zapraszam Anię, to muszę Martę, mimo, że nie jest mi bliska).

 

Konflikty w rodzinie gdy chcemy młodych spotyka się z powinno się, rodziców.

 

Wiecie, że w Anglii na wielu weselach goście płacą za swój obiad? Na obiedzie posiłek często się kończy. Nie ma kolejnego posiłku. I kolejnego. I jeszcze jednego. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce?

W naszej kulturze wesele łączy się z polską gościnnością, czasem zgodnie z dawnym powiedzeniem „postaw się a zastaw się”. Sama gościnność, myślenie o potrzebach gości i chęć zaopiekowania się nimi jest super. Może być wyrazem tego, że Ci ludzie są dla nas ważni. Często jednak autentyczna życzliwość jest wymieszana z czymś zupełnie innym i powoduje konflikty na linii młodzi – rodzice.

Podczas organizacji ślubu i wesela jednym z najczęstszych konfliktów w rodzinach je organizujących jest starcie się powinno się z chcemy.

Spróbujmy przyjrzeć się temu, o co w tym chodzi.

 

Dlaczego chcemy i powinno się mają do siebie tak bardzo nie po drodze?

 

Stereotypowo ujmując rodzice reprezentują powinno się, a młodzi chcę. Każdy tu ma swoje racje. Młodzi – ludzie kolejnej generacji, żyją według nieco innych przekonań niż ich rodzice. Są bardziej skupieni na sobie i swoich potrzebach. Często ich przyjaciele są im emocjonalnie bliżsi niż rodzina. Z racji wieku, podobnego światopoglądu i częstszego kontaktu.

Rodzice zaś często w swoich wartościach stawiają wyżej rodzinę, nawet jeśli nie jest im ona emocjonalnie bliska.

Do tego dochodzi lęk przed negatywną reakcją ze strony rodziny i zepsuciem swojego wizerunku w jej oczach.

Wesele traktowane jest często bardzo personalnie jako pewnego rodzaju „wystawienie się” na ocenę osób, z którymi łączą nas różne stosunki- zarówno dobre jak i trudne.

To rodzi lęk przed odrzuceniem, obgadaniem i potrzebę zrobienia wszystkiego zgodnie z tym „jak się powinno”. Po prostu dlatego, że daje to poczucie bezpieczeństwa i spokoju, że pozycja rodziców,  pozostaje niezachwiana w rodzinie.

Jesteśmy ludźmi – potrzebujemy przynależności i bycia akceptowanym w stadzie. Ta potrzeba jest tak ważna, że czasem zgadzamy się zapłacić za jej spełnienie cenę, jaką jest zrezygnowanie ze swoich indywidualnych potrzeb.

Tak więc pierwszy tip:

Nie trzeba zgadzać się z rodzicami, ale zrozumienie ich perspektywy i tego czemu mają takie przekonania a nie inne, może otworzyć drogę do spokojniejszej, bardziej merytorycznej dyskusji. Pamiętajcie nikt nie będzie „współpracował” jeśli będziecie go atakować.

 

 PRZECZYTAJ TEŻ: 6 PYTAŃ, KTÓRE WARTO SOBIE ZADAĆ PRZED ŚLUBEM

 

Płacimy, więc decydujemy. Niedoceniony aktywator konfliktów w rodzinie 

 

Przeglądając grupy ślubne zaskoczyła mnie jedna rzecz. Otóż dla wielu osób wyznacznikiem tego, czy rodzice będą decydować o sprawach związanych z weselem, jest fakt czy rodzice płacą za wesele, czy też jest ono finansowane przez młodych. Jeśli my płacimy sami, to my decydujemy. Jeśli płacą rodzice, to musimy się liczyć z tym, że oni decydują. Zdziwiło mnie, że jest to podział uznawany za naturalny. Dlaczego mnie to zdziwiło?

Bo odnoszę wrażenie, że jedna rzecz jest niezauważana. Otóż w moim odczuciu, dobrze byłoby, gdyby pieniądze oferowane przez rodziców były prezentem i wyrazem wsparcia, nie zaś wyrazem wymiany- my Wam damy środki, a Wy nam prawo do decydowania o weselu.

Chyba że jest to powiedziane wprost i akceptowane przez obie strony, to czemu nie?

Mam jednak wrażenie, że w wielu rodzinach otrzymanie wsparcia finansowego od rodziców wiąże się z ich oczekiwaniami otrzymania za nie prawa do bycia decyzyjnym w sprawach wesela. Poszukajmy czemu tak jest?

 

 

Psychologiczne długi rodzinne

 

Według koncepcji znanego psychologa o niezwykle ciekawym nazwisku Boszormenyi -Nagy, źródłem problemów w rodzinie jest zachwianie bilansu zysków i strat.

Aby homeostaza w rodzinie była zachowana, bilans ten musi być wyrównany. Młodzi otrzymując od rodziców pieniądze mają bilans plus jeden. Mogą więc czuć się zobligowani (lub rodzice jawnie tego oczekują), aby ten bilans wyrównać, dopasowując swoje wesele do ich oczekiwań. Dług wdzięczności jest spłacony. Bilans wraca do normy.

 

Weselne konflikty w rodzinie – gdy “dziś” spotyka się z “wczoraj”

 

Inny powód takiej sytuacji może tkwić w kontekście kulturowym, który na coraz subtelniejszych poziomach, ale wciąż silnie oddziałuje na kształt polskiego wesela.

Kiedyś decyzyjność w kwestiach wesela należała w zasadzie wyłącznie do rodziców. Młodzi byli bohaterami wydarzenia, jednak w kwestii odpowiedzialności za nie, po raz ostatni pozostawali w roli dzieci. Rodzice płacili. Kobiety mieszkały z nimi do ślubu i nie pracowały. Dodatkowo ich pozycja była wiele niższa niż mężczyzn, więc nie miały nic do gadania.

Wesele oznaczało realne połączenie kobiety i mężczyzny, często wbrew ich osobistym preferencjom co do przyszłego męża czy żony. Teraz w większości, ludzie żyją ze sobą i w którymś momencie wspólnego życia, decydują o ślubie. Nikt im też nie wybiera partnerów.

Mimo to, pozycja gospodarzy cały czas jest rolą, w której widzą się rodzice. Nie chciałabym, żebyście mnie źle zrozumieli. Nie chodzi mi o to, że jest to rola zła. Przeciwnie, może być niezwykle dobra, o ile decyzyjność w sprawie ślubu jest dopasowana do obecnej mentalności, czasów i potrzeb młodych.

Kiedyś dzieci były wychowywane bardziej w systemie autorytarnym: rodzic ma rację, bo jest rodzicem i masz robić to, co mówi.  Nie dziwi więc, że i wesele było pod wpływem tego podejścia.

Często też zdarza się tak, że rodzice wychowani byli w rodzinach, gdzie mniej liczyły się ich indywidualne potrzeby a bardziej „wspólne dobro”.

Dzisiaj nacisk na indywidualność, bycie w zgodzie ze sobą, jest o wiele większy i to zderzenie obu podejść może wpływać na różnice w podejściu do wesela pomiędzy młodymi a ich rodzicami. Bardzo często konflikty w rodzinie z weselem tle, to tak naprawdę spotkanie dwóch różnych perspektyw z brakiem umiejętności komunikacji po obu stronach.

 

Najtrudniej jest wyznaczać granice własnym rodzicom

 

Ostatnią niezwykle ważną rzeczą jest temat granic. Rodzice byli dla nas wszystkim, bez nich nie przetrwalibyśmy pierwszych lat życia. W ogromnym stopniu mieli na nas wpływ na wielu poziomach. Do pewnego stopnia ukształtowali nas jako ludzi. Często też obecni młodzi ludzie, wychowywani byli wciąż w modelu, w którym rodzic zakładał, że sam fakt bycia rodzicem sprawia, że ma być on dla dziecka autorytetem.

Nie dziwmy mu się zbytnio, skoro on sam też był w taki sposób wychowywany.

Dlatego w niektórych aspektach, nawet jako dorośli ludzie, młodzi mogą wchodzić w rolę dzieci w kontakcie z rodzicami. Bardzo trudno jest im stawiać rodzicom granice. I co wtedy się dzieje?

 

Co więc robią młodzi?

 

Traktują rodziców wrogo.

Wręcz z niechęcią, pozbawiając się jednocześnie dostępu do ich cennego doświadczenia i innego punktu widzenia. Na zasadzie: my płacimy więc wara od naszych decyzji.  Spychają swoich rodziców z lęku przed tym, że ci przejmą kontrolę nad ich weselem.

 

Zgadzają się na przejęcie przez rodziców decyzyjności i podążają za ich oczekiwaniami

To oczywiście wiąże się z jednoczesną frustracją wynikającą z faktu, że nie mogą zorganizować tej uroczystości zgodnie ze swoją wizją.

 

Kłócą się

W kłótniach często używany jest  szantaż emocjonalny: zarówno przez rodziców jak i dzieci.

-Jak nie zaprosisz wujka Arka, to nie przyjdę na wesele(rodzice).

-Jak zaprosisz wujka Arka (którego prawie nie znam), to oddajemy Wam pieniądze i nie robimy żadnego wesela (dzieci).

Często narzędziem szantażu są właśnie oferowane przez rodziców pieniądze.

 

Kilka tipów

 

Konflikty, jakie aktywizuje organizacja wesela na linii rodzice – dzieci to często konflikty, które istnieją w ich rodzinie od lat, tylko teraz się intensyfikują.

Mówię Wam o tym dlatego, bo to wyjaśnia czemu są one często tak trudne, pełne emocji i czemu nie ma na nie szybkich sposobów.

Podpowiedzi, które zaraz Wam zaserwuję mogą zadziałać czasem tylko częściowo, bo tak naprawdę konflikty przedweselne mają bardzo głębokie dno, które nadawałoby się do psychoterapii.

Przypominam, psychoterapia jest nie tylko dla wiariatów.

 

Jak zmniejszyć konflikty w rodzinie wynikające z organizacji wesela?

 

Przede wszystkim rozmawiać. To nie jest zbytnio odkrywcze, ale może będzie dla Was odkrywcze jak powiem Wam jak. A powiem, przynajmniej częściowo.

Rozumiem, że nie każdy ma dobre relacje z dziećmi czy rodzicami. Wiem jak trudne jest rozmawianie spokojnie o emocjonalnych tematach. Bardzo jednak zachęcam do podjęcia trudu

Zasada jest prosta: możesz atakować dzieci/rodziców, ale licz się z tym, że tylko zmniejszasz swoje szanse na dogadanie się, w zasadzie do zera.

Zamiast tego możesz zrobić jedną rzecz, która naprawdę może odmienić losy takiej rozmowy – o tej rzeczy napisałam w artykule Klucz do budowania głębokich relacji  Tu dowiesz się, co zrobić, aby zwiększyć szansę dogadania się w konflikcie.

 

Ustalić oczekiwania

 

Wiedzieć, jakie macie oczekiwania. Wiele młodych par nie do końca zna odpowiedź na pytanie:

  • Jaka jest nasza wizja wesela?
  • Co jest dla nas ważne w tym dniu?
  • Po czym dokładnie poznamy, że to co dla nas ważne, zostało spełnione?

Bez odpowiedzi na te pytania, wchodzą w kłótnie z rodzicami, bo przeczuwają, że ich wizje się różnią, ale nie potrafią wyjaśnić, czego oni chcą. Wtedy kłótnia jest jeszcze bardziej bezsensowna.  Po prostu nie ma z niej wyjścia. Nie może go być bez świadomości, co chce się osiągnąć w rozmowie i do czego się dąży.

 

Poprosić rodziców o pomoc w rzeczach, które nie kłócą się z wizją wesela

 

Wesele to duży dzień także dla rodziców. Czemu, to patrz wyżej. Fajnie jest się czuć potrzebnym. Fajnie jest czuć, że też się uczestniczy w tym ekscytującym czasie. Wesele przecież nie tylko dzieli rodziców i dzieci. Czasem może też zbliżać ich do siebie.

Można poprosić rodziców o pomoc, w rzeczach, które są ponad podziałami.

Może jakaś mama ma kręćka na punkcie listy gości i to może wywołać konflikt, ale już buty czy sukienka córki mogą być po prostu okazją do wspólnych zakupów? Pobycia razem. Może posłuchania wspomnień ze ślubu mamy i lepszego zrozumienia jej? Znalezienia w mamie też młodej kobiety, która jak Ty teraz miała swoje marzenia, wizje i różnice dzielące ją z jej rodzicami?

 

Podjąć wysiłek

 

Zrozumienie i odnalezienie się ponad podziałami wymaga zdecydowanie większej pracy niż wejście w kłótnie. Jest trudniejsze, nie ukrywajmy. To pójście pod prąd, wbrew temu co podpowiadają automatyzmy. Czasem bywa niemożliwe. A czasem, zaskakuje jak bardzo jest możliwe po wysiłku, jaki włożymy w zrozumienie drugiej strony.

 

 

Poprzednie
Kolejne

1 Comment

  1. dfd
    14 kwietnia 2022 at 00:41

    to nic nie da jak tylko jedna strona chce się dogadać;

Dodaj komentarz