Kiedy wpisałam w wyszukiwarkę jak radzić sobie z emocjami było na drugim miejscu. Tuż po stresie. Nie przepadam za pytaniami w stylu , jak żyć, panie premierze, ale rozumiem, że potrzebujemy wskazówek na jakże często wzburzonym emocjonalnym morzu.
Zainspirowana niezwykłą książką Czując, w której Agnieszka Jucewicz rozmawia z wieloma wybitnymi specjalistami w dziedzinie psychiki, postanowiłam pokusić się o oswojenie niektórych emocji lub też stanów, bo nie wszystko, co tu opiszę określiłabym jako “emocje”.
Będą to emocje i stany, które możemy doświadczać jako trudne ze względu na swoją intensywność i na to, że wiele osób zauważa, że ich sposoby “radzenia” sobie z emocjami, są nieskuteczne lub raniące dla nich samych lub ich bliskich.
Pewnie zauważycie, że wśród naszych bohaterów nie będzie lęku, smutku czy radości. Radość odpada nam, bo zdecydowałam się w artykule omówić część tych emocji i stanów, które często uważamy za trudne.
Lęk ma swój osobny wpis: Jak poradzić sobie z lękiem w codzienności , zaś smutek będzie go miał w bliskiej przyszłości.
Gotowi? Zaczynajmy!
Zazdrość
Zastanawialiście się, czym jest zazdrość? To znaczy co się czuje, żeby nazwać to zazdrością ?
Ja bym to określiła jako : chcę mieć coś/ kogoś i boję, się , że to stracę /nie będę tego mieć.
Myślę sobie o zazdrości jako o mieszance lęku (boję się, że Cię stracę lub boję się, że nie będę w stanie czegoś mieć) i złości.
W kontekście związków bardzo często narzędziem do „radzenia” sobie z zazdrością, jest nadmierna kontrola.
Jedno z partnerów jest zazdrosne, więc próbuje zmniejszyć poziom tego nieprzyjemnego uczucia, kontrolując partnera czy partnerkę. Kłopot w tym, że ta strategia zazwyczaj przynosi odwrotny skutek. Partner/ka nie chce być kontrolowany, kontrola zabija bliskość i intymność i jeszcze bardziej się oddala. Druga strona w odpowiedzi na dalsze oddalenie partnera bardziej ją/ jego kontroluje i koło się napędza.
Lepszym pomysłem jest podzielenie się z bliską osobą “Wiesz, zależy mi na Tobie i kiedy robisz x, czuję się o Ciebie zazdrosny/a” . Czy to zadziała zawsze? Oczywiście, że nie, każda relacja jest inna, ale na pewno ma większe szanse na to, aby uspokoić nasze obawy poprzez rozmowę z partnerem, niż kontrolowanie jej/jego.
Co jest często pod zazdrością?
„Zamęt, a w przeszłości cały czas dzwoni stara piosenka: no i znowu zostałam wykluczona, odpowiada Danuta Golec.
Czasem obecna sytuacja, w której doświadczamy zazdrości jest włącznikiem trudnych wspomnień z przeszłości, kiedy doświadczaliśmy poczucia wykluczenia np z jakiejś relacji czy sytuacji i robi się takie kombo z teraz i z kiedyś.
Zazdrość jest naturalna, każdy jej czasem doświadcza i niech tak będzie, o ile nie wpływa bardzo znacząco na jakość naszego życia. Wówczas warto zadać sobie pytanie:
-Co takiego się dzieje, że doświadczam zazdrości tak intensywnie?
-Czy moja zazdrość oparta jest o doświadczenia w tym związku czy o doświadczenia z przeszłości?
-Czego potrzebuję (z rzeczy, na które mam wpływ), aby zmniejszyć poziom zazdrości?
Poczucie winy
To jest zapewne taki stan emocjonalny, który nie jest naszym ulubionym. Czego więc możemy się dowiedzieć o sobie z poczucia winy? Jak można „skorzystać”?
Przede wszystkim poczucie winy, w moim rozumieniu jest po to, aby wskazywać nam co jest jest ok, a co nie ok.
Dzięki niemu, jesteśmy w stanie odróżniać dobro od zła. Jest reakcją na coś, co według nas zrobiliśmy źle.
Odrobina praktycznych wskazówek nikomu jeszcze nie zaszkodziła, więc oddaję głos profesorowi de Barbaro, który odpowie nam na pytanie, Jak „zdrowo” obejść się z poczuciem winy:
Należałoby sprawdzić w czym się nawaliło, gdzie i dlaczego. I na tej podstawie stworzyć system wczesnego ostrzegania czy system hamulcowy, żeby już tego nie powtarzać w przyszłości.
Ja bym do tego dodała jeszcze, że warto zrobić taki „rachunek sumienia” z wewnętrzną samożyczliwością , nie zaś w formie surowej krytyki, która często jest uwewnętrznionym głosem naszych rodziców/opiekunów z naszej przeszłości.
Jeśli byliśmy wychowywani w klimacie, że nigdy nie jesteśmy dość dobrzy, nasze błędy skutkowały zawstydzeniem czy lekceważeniem, to zdarza się, że poczucie winy towarzyszy nam non stop.
Znowu oddam głos profesorowi De Barbaro :
Osoby, które mają w sobie głos, JESTEM NIE OK, często w dorosłym życiu wybierają sobie na partnerów tych, którzy mówią do nich podobnym , karcącym głosem. Oczywiście oni zwykle nie wiedzą, że tak wybrali. To tak zwane odtworzenie. Szuka się kogoś kto pomoże odtworzyć sytuację z dzieciństwa, na przykład relację SUROWY RODZIC- NIESFORNE DZIECKO, mając nadzieję, że ten nowy rodzic, co prawda tak samo surowy jak tamten, da mi jednak jakiś znak miłości , który wszystko uleczy . I teraźniejszość i przeszłość”
To chyba najprostsze wyjaśnienie „przymusu odtwarzania”, z którym pracujemy w psychoterapii. Uwielbiam Profesora za taki zwykły, ludzki język!
Od siebie dodam, że w pracy z poczuciem winy przydatne wydaje mi się rozpoznania czyj jest ten wiecznie karcący głos i wdanie się w polemikę z nim wykorzystując do tego zasoby, które mamy jako dorośli ludzie, a których nie mieliśmy jako dzieci.
Wstyd
Wstyd nieprzypadkowo znalazł się tuż pod poczuciem winy, bo na jakimś poziomie są kuzynami.
Wyobraź sobie sytuację kiedy towarzyszyło Ci uczucie wstydu.
Jak tego doświadczałaś?
Po czym można było poznać, że doświadczasz wstydu?
Wiele osób używa zwrotu chciałem się wtedy zapaść pod ziemię. Czyli co… zniknąć.
Jeśli wstyd był czymś, co towarzyszyło nam często w dzieciństwie, możnaby się pokusić o stwierdzenie, że często wtedy chcieliśmy zniknąć. I taki chroniczny wstyd ja rozumiem jako destrukcyjny.
O ile poczucie winy mówi nam „zrobiłeś COŚ nie tak” i punk ciężkości jest na zachowaniu, to WSTYD mówi” coś jest ZE MNĄ nie tak” i punkt ciężkości jest na tym że ja jestem zła.
Wstyd jest niestety ciągle popularnym „narzędziem wychowawczym”. Wiele dzieciaków słyszało w domu wstydź się, zamiast: widzę, że wyszarpnęłaś misia koleżance. Tak się nie robi.
Często zawstydzaniu towarzyszy emocjonalne opuszczenie dziecka , które ma być „karą” za jakieś zachowanie. Mały człowiek, który ma o wiele mniejsze zdolności pomieszczania emocji, niż dorośli często zostaje sam, nie rozumiejąc dlaczego jego zachowanie było złe i z poczuciem, że coś jest z nim nie tak, skoro opiekun go „opuszcza” i reaguje tak intensywnie.
Jak więc można obejść się ze wstydem w drobnych codziennych sytuacjach?
Można popatrzeć co nas zawstydziło i jeśli uznamy, że zrobiliśmy coś nie ok, to przenieść punkt ciężkości z ja jestem nie ok na zrobiłam coś nie ok.
Jeśli chodzi o pracę z głębokim wstydem, który utrudnia nam życie, to warto skorzystać z psychoterapii.
Złość
Dla mnie to taka ciekawa emocja, bo sama odczuwam ją czasem jako… przyjemną, ożywiającą, dodającą mocy , a czasem, zwłaszcza, gdy łączy się z frustracją, już jako mniej przyjemną.
Złość jest też taką emocją, której w wielu domach się nie akceptowało u dzieci, które miały być „grzeczne” (czyli bez sprzeciwu spełniać oczekiwania rodziców).
Często z takich domów wychodzą młodzi dorośli, którzy nie mają kontaktu ze swoją złością , co z kolei na przykład utrudnia im stawianie granic innym ludziom. To z kolei prowadzi do życia, w którym każdy jest ważniejszy niż ja, a co za tym idzie do frustracji, niezadowolenia i poczucia, że nie żyją swoim życiem.
Złość bardzo często wskazuje nam, że jakaś nasza potrzeba jest niezaspokojona, lub granica przekroczona. To ogromnie ważne!
Złość jest tak niepopularna, bo wielu ludziom kojarzy się z agresywnym zachowaniem, ranieniem innych.
Tymczasem takie zachowanie jest najczęściej efektem chronicznego tłumienia złości.
Jak zatem „obchodzić się zdrowo ze złością”?
Można ją wyrażać na różne sposoby, bez ranienia drugiej osoby.
W przypadku złości, która pozwala nam w miarę konstruktywnie się komunikować, warto po prostu powiedzieć to adresatowi złości. Jeśli jej adresatem jest świat, czy jakaś sytuacja, można poznęcać się nad poduszką, pokrzyczeć w aucie, wygadać się bliskiej osobie, wybiegać się czy wytańczyć np zadając sobie pytanie : Jak chciałaby zatańczyć moja złość?
Ja rozumiem też złość jako bramę do…ciepłych uczuć takich jak miłość.
Jeśli jesteśmy w stanie wyrazić naszą złość (w humanitarny sposób) , możemy znów być blisko drugiej osoby. Jeśli jednak ją tłumimy, nie wyjaśniamy co nas złości, powoli się oddalamy od tej osoby. W tym znaczeniu wyrażana złość może być drzwiami do bliskości.
No więc: jak sobie radzić z trudnymi emocjami
Zła wiadomość, (której się zapewne domyślacie), jest taka, że w emocjonalnym świecie nie ma instrukcji obsługi, bo każdy z nas jest unikalny.
Natomiast z całą pewnością pierwszym krokiem do tego, jest nazywanie emocji i bycie w ogóle świadomym tego, co czujemy.
Naprawdę wiele osób ma kłopoty z określeniem tego, co czuje. I nie jest to dziwne biorąc pod uwagę, że w wielu domach nie rozmawiało się o emocjach, bardziej stawiając nacisk na działanie niż na czucie.
Wiele emocji było też niewygodnych, na przykład:
złość (jesteś taki niegrzeczny, że wpędzisz mamusię do grobu)
smutek (przestań histeryzować)
czy nawet radość (nie ma się co tak cieszyć, Kasia zrobiła to lepiej)
Drugi krok to akceptacja tego, że będziemy doświadczać trudnych dla nas emocji.
Nie da się ich nie odczuwać. Jeśli decydujemy się w życiu na to, aby czuć, to godzimy się na cały pakiet: super fajny i przyjemny (radość, spokój, wzruszenie, bliskość) jak i ten, którego możemy doświadczać jako trudniejszego.
I mimo wszystko, myślę, że warto wybrać pakiet CZUJĘ zamiast tylko EGZYSTUJĘ.
Klaudia Jaroszewska
27 września 2020 at 16:40U mnie często są wyrzuty sumienia, choć uczę się powoli, że nie zawsze one mają sens. Bardzo ładnie opisałaś to wszystko i podoba mi się fragment o tworzeniu sygnałów ostrzegawczych. Muszę zapamiętać 🙂
Ewa Kędziora
13 października 2020 at 15:13Cieszę się, ze artykuł służy 🙂