W dzisiejszych czasach nie mamy łatwo. Presja sukcesu jest wszędzie. Trzeba wyglądać. Spełniać się zawodowo. Dom powinien wyglądać jak z okładki. Mieć czas dla siebie, dzieci i partnera. Do tego wszystkiego spać długo, jeść zdrowo i oczywiście trenować.
Z billboardów spoglądają na nas idealne ciała, na Instagramie widzimy idealne domy, rodziny i pary.
Zaczynamy naprawdę wierzyć, że to, czym ludzie dzielą się w social mediach, to ich prawdziwe życie. Większości z nas jawi się jako idealne i spełniające wszystkie te wyśrubowanie standardy.
I w tym wszystkim my. Pod ogromną presją, walczący bezskutecznie o to idealne życie. Coraz większa frustracja i pytanie:
Co jest ze mną nie tak?
Chwytanie się tysiąca różnych rzeczy, zalanie projektami i utrata przestrzeni, aby zastanowić się co z tego wszystkiego jest dla nas naprawdę ważne?
Wczoraj usłyszałam taką anegdotkę.
Budowa. Facet lata jak opętany z pustą taczką.
–Józek, a co Ty tak latasz z pustą taczką – pyta zaciekawiony kolega.
-A wiesz jest tyle roboty, że nie mam czasu jej załadować!
Jak wyjść z tej pułapki?
Wybór i odpowiedzialność
Jaki czas temu dołączyłam do kilku grup na Facebooku, aby zobaczyć, jakie problemy, trudy i potrzeby mają internauci. I zauważyłam ciekawą rzecz.
Większość pytań zadawanych przez forumowiczów ma taką formę, w której odpowiedzialność oddawana jest na zewnątrz: na partnera, na świat, na społecznie ustalone reguły „co się powinno” zrobić.
Jest też widoczna potrzeba otrzymania optymalnego rozwiązania bez wzięcia pod uwagę okoliczności i kontekstu sytuacji.
– Czy wypada wysłać zaproszenia ślubne zamiast doręczyć je osobiście? A czy chcesz je wręczyć czy wolisz wysłać? Jakie relacje panują w rodzinie, czy jest to sztywna tradycja, czy też elastyczne podejście do tego rodzaju tradycji?
–Czy mam mu wybaczyć? Nie wiem! A czego TY potrzebujesz? Jak Ty się czujesz w tej relacji? Co sądzisz, że byłoby wspierające dla Ciebie?
Pierwszy krok do wyjścia z pułapki pogoni za idealnym życiem, to uświadomienie sobie, że Twoje życie to Twoja odpowiedzialność. Nie partnera, świata, rodziców czy dzieci. Ty tu rządzisz i wiążą się z tym zarówno rzeczy fajne jak i trudne.
Nie da się wybrać swoich priorytetów w życiu, jeśli odpowiedzialność za swoje życie oddajemy na zewnątrz.
Oczywiście fajną opcją jest korzystanie ze wsparcia i do tego zachęcam- na przykład z psychoterapii.
Ale tam także nie dowiesz się co masz zrobić. Dostaniesz wsparcie w swojej podróży do samego siebie, ale to ciągle będzie Twoja podróż.
Wspierać cię mogą także bliscy – obecnością, przytuleniem, doradzeniem, czemu nie. Jednak wybór i odpowiedzialność za swoje życie wciąż będzie należała do Ciebie.
Wyjście z pułapki
Inspiracją do napisania tego posta, jest ostatnie kilka miesięcy mojego życia. Ilość pracy i projektów tak duża, że musiało przyjść za tym poczucie obciążenia. Życie w kołowrotku zadań do wykonania, które stały się esencją życia.
Jakby chodziło tylko o to, co zostało zrobione, a co nie.
No i niestety smutną konsekwencją takiej sytuacji jest to, że gubi się z oczu rzeczy, które są dla nas najważniejsze. Te prawdziwe życiowe priorytety.
Drugi krok do wyjścia z tej pułapki, to uczciwe ustalenie obecnych priorytetów życiowych.
Po co? Bo:
Jeżeli sam nie ustalisz priorytetów w swoim życiu, ktoś inny zrobi to za Ciebie.
Greg McKeown
Jak?
Weź kartkę i długopis i wypisz trzy rzeczy, które są na ten moment dla Ciebie absolutnie najważniejsze.
A potem zadaj sobie pytanie: czy to są rzeczy, w które realnie inwestujesz najwięcej swojego czasu i zasobów?
To proste i dość okrutne w swojej prostocie ćwiczenie, które może uzmysłowić jak bardzo w życiu rozmieniamy się na drobne.
Zanim napisałam ten post zrobiłam to ćwiczenie. I faktycznie wyodrębniłam trzy najważniejsze dla mnie rzeczy.
Zbliża się ważny dla mnie czas w życiu i przygotowanie do niego – emocjonalne i logistyczne jest dla mnie najwyższym priorytetem. Na tym skupiam się na swojej terapii. W ramach tego priorytetu proszę też o wsparcie bliskich, zamiast robić wszystko samej.
Drugim jest domknięcie wszystkich projektów zawodowych przed długim urlopem. Niczego nowego nie rozpoczynam, nie wchodzę w nowe współprace, skupiam się na domykaniu rzeczy.
Trzeci priorytet to zdrowie i zaopiekowanie się sobą w czasie natężonej pracy. Pilnuję, aby biegać (w opozycji do ciągłego siedzenia przed komputerem), piję dużo wody, wybieram produkty jedzeniowe, które mi służą i dbam o swój sen. Jest to pewna forma zrównoważenia nadmiaru pracy i projektów.
Cała reszta musi poczekać. I to jest kolejny trudny moment i w moim odczuciu pewien rodzaj testu na dojrzałość.
Dojrzałość to odpuszczanie
Trud polega na skonfrontowaniu się z tym, że niektóre ważne rzeczy trzeba odpuścić. Z czymś się pożegnać.
Uzmysłowić sobie, że nasz czas i zasoby są ograniczone. I że to nieprawda, że sky is the limit.
Naszym limitem jest 24 godziny w dobie i ani minuty więcej. Naszym limitem jest potrzeba odpoczynku i snu. W końcu, naszym limitem jest bycie człowiekiem. Kimś kto stale się rozwija, ale częścią jego człowieczeństwa jest to, że nie będzie robił wszystkich rzeczy idealnie.
Takie są fakty. Próba walki, aby każdy aspekt naszego życia był idealny, kończy się frustracją. Utratą smaku życia. Ciągłym poczuciem, że bez względu na to, ile robimy, nigdy nie jest dość.
I jednym wyjściem z tego kołowrotka, jest wybór rzeczy najważniejszych i pogodzenie się ze stratą, tych, które nie są aż taki ważne.
Ten post jest ostatnim nowym postem, jaki pojawi się na blogu przez najbliższe dwa miesiące. Moja działalność w sieci jest dla mnie ogromnie ważna. Jednak przez najbliższe dwa miesiące, są rzeczy jeszcze ważniejsze. W każdy poniedziałek maja, czerwca aż do połowy lipca będzie się więc pojawiał post republikowany. Potem wracamy do normy nowego wpisu co poniedziałek.
Wybrałam trzy powyższe rzeczy i wybieram odpuścić inne i wziąć za to odpowiedzialność.
A Ty – co wybierasz odpuścić, aby skupić się na tym, co w tej chwili jest dla Ciebie najważniejsze?
Dojrzałość to akceptacja, że nie jesteś w stanie zrobić wszystkiego.
Nie da się mieć idealnego życia. Nie da się zrobić wszystkiego. Mam wrażenie, że miarą naszej dojrzałości jest świadomość, że nasze życie to nasza odpowiedzialność. I zgodnie z tym założeniem, wybranie rzeczy naprawdę najważniejszych. Pogodzenie się ze stratą tych, których na ten moment wybrać nie możemy. Decyzja o pełnym zaangażowaniu jedynie w to, co dla nas najważniejsze.
Dzięki temu jest szansa, że nasze życie będzie zgodne z naszymi potrzebami i wartościami.
Dzięki temu możemy zyskać przestrzeń na chwilę po prostu bycia zamiast działania.
Na bycie w kontakcie ze swoimi potrzebami, ze swoim ciałem i swoją intuicją.
Na przeżywanie życia, a nie tylko robienie rzeczy w odcięciu od siebie.
Warto?
Klaudia Jaroszewska
18 lutego 2021 at 19:19Ja jestem tak pomiędzy światami. Obserwuję ludzi sukcesu i tak dalej – ten cały wirtualny świat jest dla mnie miejscem podziwiania i inspirowania się takimi ludźmi. Za to moje otoczenie to drugi kraniec świata – robić minimum i nic od siebie nie wymagać. A ja staram się znaleźć złoty środek – dążyć do celu, ale nie za wszelką cenę 🙂
Ewa Kędziora
4 marca 2021 at 17:36Ja także do tej pory nie znalazłam lepszego pomysłu pomiędzy ekstremami niż zdrowy balans:)
Łucja
23 lutego 2022 at 09:40Bardzo ciekawy i merytoryczny artykuł. ”Naszym limitem jest 24 godziny w dobie i ani minuty więcej. Naszym limitem jest potrzeba odpoczynku i snu. W końcu, naszym limitem jest bycie człowiekiem.”. Ta część trafiła do mnie zdecydowanie najbardziej. Często za dużo od siebie wymagam i zapominam o takich priorytetach jak sen i odpoczynek.
Magazyn energii
12 kwietnia 2024 at 13:53Dziękuję za bardzo trafny i szczegółowy artykuł, te rady naprawdę można sobie wziąć do serca